Kierunek: Budownictwo plusenergetyczne
Dr Ludomir Duda, doradca prezesa NFOŚiGW, w rozmowie z Jarosławem Guzalem (cz. 2)
dr Ludomir Duda, doradca prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej
Fot.: J. Guzal
Dr Ludomir Duda, doradca prezesa Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, mówi o założeniach programu „Czyste Powietrze”, sposobach walki ze smogiem oraz trudnościach w realizacji inwestycji termomodernizacyjnych.
Zobacz także
Redakcja miesięcznika IZOLACJE SIPUR: Branża poliuretanowa w Polsce – wyzwania i perspektywy
Od jakich czynników zależy dalszy rozwój branży poliuretanowej w Polsce? O poszerzaniu zakresu zastosowania poliuretanu oraz o nowych technologiach mówi Maciej Kubanek, prezes zarządu Związku „SIPUR”.
Od jakich czynników zależy dalszy rozwój branży poliuretanowej w Polsce? O poszerzaniu zakresu zastosowania poliuretanu oraz o nowych technologiach mówi Maciej Kubanek, prezes zarządu Związku „SIPUR”.
Redakcja miesięcznika IZOLACJE BAUMIT: Innowacje to nasze drugie imię
Prezes zarządu BAUMIT Zbigniew Kaliciński podsumowuje 30 lat działalności firmy, mówi też o planach inwestycyjnych, strategii oraz perspektywach rozwoju kierowanego przedsiębiorstwa w kontekście tendencji...
Prezes zarządu BAUMIT Zbigniew Kaliciński podsumowuje 30 lat działalności firmy, mówi też o planach inwestycyjnych, strategii oraz perspektywach rozwoju kierowanego przedsiębiorstwa w kontekście tendencji na rynku budowlanym.
Redakcja miesięcznika IZOLACJE Leca Polska: Nasz sukces opiera się na solidnych fundamentach
50 lat minęło od położenia fundamentów pod Przedsiębiorstwo Produkcji Keramzytu, które wrosło w krajobraz Gniewu i stało się jego przemysłową wizytówką. W rozmowie z Michałem Bąkowskim, obecnym dyrektorem...
50 lat minęło od położenia fundamentów pod Przedsiębiorstwo Produkcji Keramzytu, które wrosło w krajobraz Gniewu i stało się jego przemysłową wizytówką. W rozmowie z Michałem Bąkowskim, obecnym dyrektorem firmy przekształconej na Zakład Produkcji Kruszyw Leca Polska, przybliżamy fakty z jej historii i wybrane szczegóły drogi do sukcesu.
Gdy redagowałem tę część rozmowy, wybuchła pandemia koronawirusa w Polsce. I teraz chyba tylko to mamy w głowie. Staramy się zachować pewien bieg życia i pracy w domu. Mimo tego, co nas teraz otacza, porozmawiajmy, jak nasze budownictwo ma szansę wyglądać w przyszłości. Mam zapisane takie Pana zdanie, że „…po raz pierwszy od czasu zmiany ustroju zaczynają w kręgach władzy dochodzić do głosu inne racje niż dobrostan sektora energetycznego”. Czy ta zmiana to na przykład program „Czyste Powietrze”?
Program ten jest jednym z przejawów tych zmian. Kolejnymi są program „1000 Zeroemisyjnych Szkół”, a przede wszystkim powołanie Ministerstwa Klimatu. Problemem jest typowa dla polskiej polityki akcyjność. Zanieczyszczenie powietrza jest wyzwaniem, z jakim nie mieliśmy do czynienia od czasów odbudowy kraju po II wojnie światowej, i wymaga totalnej mobilizacji całego społeczeństwa, a przede wszystkim gospodarki. Dane mówią o stratach gospodarki z tego tytułu na poziomie 100 mld zł rocznie. Takie liczby robią wrażenie, ale warto zajrzeć głębiej, co się za nimi kryje. To około 45 000 przedwczesnych zgonów rocznie, do których możemy dziś dodać także zaczną część tych, które spowoduje pandemia koronawirusa. Zarażenie nim jest śmiertelne dla osób dotkniętych schorzeniami układu oddechowego i krążenia. A przecież to choroby wywoływane przez zanieczyszczenia powietrza.
Ta znikająca co roku ludność średniego miasta to jedynie czubek góry lodowej. Jej niewidoczna część to setki tysięcy przewlekle chorych na liczne choroby wywoływane przez składniki wszechobecnego smogu. Średnioroczne sześciokrotne przekroczenie normy WHO stężenia w powietrzu wysoce kancerogennego benzo(a)pirenu ma na pewno istotny udział w epidemii zachorowań na nowotwory. Służba zdrowia słusznie domaga się wzrostu nakładów i zwiększenia liczby personelu medycznego, bo chorych jest za dużo w stosunku do jej zasobów. To słuszne postulaty, ale może w pierwszej kolejności należałoby ograniczyć nadmierną podaż pacjentów, likwidując smog, profilaktyka jest bowiem zawsze radykalnie tańsza od leczenia.
Wspomniał Pan o programie „1000 Zeroemisyjnych Szkół”. To nic innego jak połączenie edukacji dzieci z praktycznym aspektem termomodernizacji w szkołach.
Osobiście wielką wagę przywiązuję do programu „1000 Zeroemisyjnych Szkół”. Ta liczba to oczywiście symbol, w istocie chodzi o stworzenie mechanizmów, które uruchomią finalnie inwestycje we wszystkich szkołach. To bodaj najważniejsze działanie Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej w walce ze skutkami zanieczyszczonego powietrza.
Polski Alarm Smogowy przeprowadził badania jakości powietrza w klasach, które niebawem zostaną opublikowane. Wynika z nich, że na skutek jedynego na dziś sposobu wentylacji klas poprzez otwieranie okien stężenie pyłów w salach lekcyjnych jest często wyższe niż na zewnątrz. Dodatkowo stężenie CO2 po kilkunastu minutach od otwarcia okien bywa wyższe niż 2500 ppm przy zalecanym < 1000 ppm. Ponadto, jak donoszą badacze w wielu publikacjach naukowych, zła wentylacja powoduje wysokie zanieczyszczenie mikrobiologiczne powietrza w klasach. Tym samym stają się one inkubatorami chorób przenoszonych drogą kropelkową.
Moja konkluzja z tych badań jest taka, że szkoła przy relatywnie niskiej efektywności nauczania, w wyniku upośledzenia funkcji intelektualnych przez wysokie stężenia CO2 w klasach, stanowi źródło zagrożenia dla zdrowia dzieci. A długotrwałe oddychanie zanieczyszczonym powietrzem prowadzi do trwałego upośledzenia w postaci astmy, alergii, chorób układu krążenia i innych przewlekłych schorzeń na całe życie ogromnej liczby uczniów.
Mam nadzieję, że rosnąca świadomość tych faktów wywoła nacisk rodziców na samorządy i władze oświatowe. Postulatami rodziców będzie wówczas domaganie się inwestycji w poprawę jakości powietrza w klasach. Tym skuteczniejsze, że inwestycje te prowadzą do dużych oszczędności energii i mają wysoką stopę zwrotu. Dzięki czemu mogą być realizowane w formule ESCO.
Inwestycje te, jeśli będzie im towarzyszyła kampania informacyjna, obejmująca także rodziny uczniów, powinny mieć istotny wpływ na zmianę świadomości energetycznej prawie połowy naszego społeczeństwa.
Ostatnio nastąpiły kolejne zmiany w programie „Czyste Powietrze” …
Kolejne zmiany w programie „Czyste Powietrze” idą w dobrym kierunku, tyle że w tym przypadku konieczna strategia na miarę „Nowego Ładu” (program reform ekonomiczno-społecznych wprowadzonych w Stanach Zjednoczonych – przyp. red.). Tylko działanie w takiej skali może uchronić nasz naród przed trudnymi do wyobrażenia konsekwencjami zanieczyszczeń powietrza. W problemie „czystego powietrza” jak w soczewce skupiają się kluczowe problemy współczesności. Systemowa praktyka przerzucania kosztów zewnętrznych działalności gospodarczej na społeczeństwo przejęta od kapitału przez palących śmieciami doprowadziła do powszechnego zagrożenia kondycji społeczeństwa oddychającego zanieczyszczonym powietrzem. Do niedawna wydawało mi się, że zostało mi na tyle mało życia, że nie będę musiał być świadkiem konsekwencji polityki stałego wzrostu i globalizmu. Ta pierwsza doprowadziła do katastrofy klimatycznej, a to drugie – do niewyobrażalnej koncentracji własności. Epidemia koronawirusa rozwiewa te nadzieje, ale może obudzi społeczeństwa skutecznie usypiane przez media. Dziś widać, że mechanizmy globalizmu z równą łatwością powodują zarówno przepływ własności od najbiedniejszych do najbogatszych, jak i rozprzestrzenianie katastrofalnych konsekwencji tego porządku świata. Jeszcze miesiąc temu etatowi poprawiacze nastrojów mas mówili o głosach przestrzegających przed katastrofalnymi skutkami pandemii jako o siewcach paniki sypiących piach w tryby bezpiecznego systemu coraz powszechniejszego dobrobytu. Dziś starają się zapewne nie wychodzić z domu.
Gdy ogłoszono kwarantannę w Wuhan, wielu Chińczyków zobaczyło po raz pierwszy gwiaździste niebo na miastem normalnie przesłonięte dymami z fabryk. Kwarantanna w jednym mieście i prowincji zatrzymała fabryki i zaburzyła globalny łańcuch dostaw, a w konsekwencji produkcję w odległych o tysiące kilometrów krajach. Pokazuje to, jak kruchy jest nasz globalny ład oparty na bezwzględnej eksploatacji ludzi i środowiska.
Na naszym podwórku przez całe lata nikt nie przejmował się energochłonnością sektora komunalnego, bo zużycie energii to zyski energetyki podstawowego żywiciela klasy politycznej i dochód narodowy. Skutkiem tego miliony energochłonnych domów wymagają do ogrzewania tak ogromnych ilości energii, że większość ich mieszkańców stać tylko na najtańsze paliwa, w tym śmieci. Zimno jest dotkliwszym uczuciem niż smród spalanych odpadów. A ryzyko utraty zdrowia w odległej przyszłości – abstrakcją wobec zgrabiałych dłoni.
W Pana ocenie co należy zrobić, aby ostatecznie rozprawić się z kwestią złego powietrza w Polsce?
Aby zlikwidować pierwotną przyczynę smogu, czyli wieloletnie zaniedbania w polityce podnoszenia standardu energetycznego budynków, potrzebne są gigantyczne środki, w istocie co najmniej trzykrotnie większe od owych 100 mld zł na walkę o czyste powietrze. Problem polega na tym, że brak pieniędzy na inwestycje termomodernizacyjne jest najłatwiejszą do pokonania barierą. Trzy z nich są najtrudniejsze do pokonania.
- Bariera pierwsza to niska świadomość energetyczna społeczeństwa. Choć praktycznie każdy kierowca wie, ile jego samochód pochłania paliwa na przejechanie 100 km, to 99% Polaków nie ma pojęcia, ile energii potrzeba do ogrzania 1 m2 jego mieszkania w sezonie grzewczym, a spora część z nich nie wie także co to jest kWh.
- Bariera druga to kompetencje interesariuszy inwestycji w podnoszenie efektywności energetycznej. Inwestycje te są złożone, bo składa się na nie wiele współzależnych elementów.
Efektywność energetyczna nigdy nie była oczkiem w głowie klasy politycznej i nikt nie zabiegał, by system oświaty i szkolenia zawodowego przygotowywał potrzebnych fachowców, dlatego architekci nie potrafią, poza wyjątkami potwierdzającymi tę regułę, projektować energooszczędnych domów, a wykonawcy ich budować. Sprzyja temu upadek budownictwa spółdzielczego, komunalnego i społecznego oraz zwycięstwo budownictwa deweloperskiego. Dla dewelopera koszty eksploatacji i koszty środowiskowe nie mają żadnego znaczenia. A wszelkie nakłady na ich ograniczenie obniżają zysk. To w połączeniu z potęgą ekonomiczną lobby deweloperskiego powoduje, że przepisy pozwalają na budowanie energochłonnych domów wbrew interesowi nabywców i społeczeństwa. - Trzecią barierą jest antykonsumencka polityka państwa, niezależnie od opcji politycznej nim rządzącej. Ochrona konsumentów praktycznie nie istnieje. Instytucje mające dozorować przestrzeganie prawa w zakresie jakości towarów są fasadowe, a symboliczna wysokość kary za jawne fałszerstwa w zakresie deklarowanych własności dóbr inwestycyjnych na rynku efektywności energetycznej praktycznie eliminuje z rynku uczciwych producentów, którzy przegrywają cenowo z oszustami.
Blisko 70% kontroli styropianów pokazuje, że nie spełniają one norm, czyli że ich istnienie na rynku jest przestępstwem. Producentom nie grożą praktycznie żadne konsekwencje, bo wysokość kary jest zaledwie promilem dochodów z tego procederu. Na szczęście coś tu drgnęło, mam na myśli nałożoną ostatnio wielomilionową karę przez Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów na jednego z producentów wyrobów ze styropianu.
Niestety jedna jaskółka wiosny nie czyni, a rzecz dotyczy producentów wielu innych grup produktowych w branży materiałów i urządzeń do budownictwa. Mamy chemię budowlaną, gdzie też się dzieje wiele złego. Pojawiają się na rynku rekuperatory i pompy ciepła bez certyfikatów i z jawnie nieprawdziwymi deklaracjami własności użytkowych. Dopóki się jako państwo za to nie weźmiemy, to poniesiemy koszty, a wciąż nie będzie efektów inwestycji termomodernizacyjnych lub będą dużo mniejsze od planowanych.
Jesteśmy niezwykle kreatywnym narodem. Nieznośnie podzieleni, ale gotowi do poświęceń w imię dobrych celów. Gdy po tragicznym doświadczeniu epidemii opadnie mgła propagandy sukcesu i ujrzymy ruiny gospodarki, do której doprowadziło jej kompletne nieprzystosowanie do tego typu ryzyk i brak zasobów na okoliczność ich wystąpienia, przyjdzie czas na heroiczne działanie dla wspólnego dobra. Liczę w szczególności na przebudzenie młodych, którzy może dostrzegą, że realizacja potrzeb to wynik sumy własnych zabiegów, a nie spacer do pełnej zasobów spiżarni.
Cała ta sytuacja z pandemią… W zasadzie to zmienia wszystko. Jak w tej sytuacji realne jest zbudowanie gospodarki neutralnej klimatycznie i jeszcze odpornej na zupełnie nowe wyzwania w postaci klimatycznych katastrof?
Jeśli wiemy, jakie plagi nas mogą spotkać, to możemy przynajmniej próbować czynić mniej groźnymi ich skutki. Im mniej zasobów potrzebujemy do przetrwania, tym jesteśmy bezpieczniejsi. Jeśli będziemy dbali o budowę społeczeństwa w oparciu o jak najwyższy stopień autonomii gospodarstw domowych i kolejno miejscowości, gminy, powiatu, regionu i kraju, to w konsekwencji będziemy odporniejsi na globalne zagrożenia – tak funkcjonują ekosystemy. Mam nadzieję, że coraz więcej młodych ludzi zechce zawalczyć o swoją przyszłość, widząc zagrożenia płynące z dotychczasowego porządku świata. Wierzę, że młodzi zdecydują się na odrzucenie spadku po nas w obliczu kredytów, które im pozostawiamy do spłacenia. Bunt młodych może zmienić nasze konsumpcyjne społeczeństwo.
Zauważmy, że pandemia koronawirusa to drobiazg wobec zagrożeń wynikających z katastrofalnych zmian klimatycznych. Dostrzegli to politycy europejscy i próbują wdrożyć plan ratunkowy w postaci „Zielonego Ładu” (projekt reform polityki klimatycznej UE – przyp. red.), niestety według mnie niekonsekwentnie i za późno.
Potrzebujemy wielkiej pracy analitycznej, która pozwoli nam na opracowanie skutecznej strategii głębokiej termomodernizacji zasobów mieszkaniowych. Nie da się tego zrobić bez konsekwentnego planu eliminacji trzech wspomnianych wcześniej barier oraz rozwiązania problemów budownictwa senioralnego i socjalnego. Musi także powstać polityka przemysłowa nakierowana na rozwój przemysłu pracującego na potrzeby gospodarki neutralnej klimatycznie. Towarzyszyć temu muszą działania bezwzględnie eliminujące łamanie prawa środowiskowego z chęci zysku. Z satysfakcją obserwuję coraz więcej przejawów takiego myślenia wśród urzędników państwowych.
Mam nadzieję, że epidemia, która obnaża słabości naszego „teoretycznego państwa”, stanie się impulsem do zmiany, która jest zarówno konieczna, jak i możliwa.
Prezes NFOŚiGW Piotr Woźny w jednym wywiadzie powiedział, że w 10 lat rozprawimy się ze smogiem. W Pana ocenie to realny termin?
Moim zdaniem 10 lat to bardzo ambitny cel. Realny, o ile uruchomi się właściwą politykę gospodarczą, nie tylko walkę ze smogiem. Problem smogu to w istocie problem transformacji gospodarki, mówimy bowiem o rynku wartym setki miliardów złotych. Gdyby w pierwszej kolejności skierować środki na pobudzenie podaży, to powstanie nowoczesny przemysł pracujący na potrzeby transformacji gospodarki w kierunku „Zielonego Ładu”. Jeśli będziemy wspierać wyłącznie stronę popytową, to zamiast likwidacji smogu będziemy mieć potężną inflację sektorową i staniemy się śmietnikiem dla przestarzałych produktów.
Na szczęście tu zmieniamy politykę i zaczęliśmy np. wspierać transformację producentów kotłów na paliwo stałe na propanowe pompy ciepła. Niemcy wdrażają taką strategię od lat, rozwijając swój potencjał gospodarczy na bazie transformacji energetyki na OZE.
Jeżeli my oddamy rynek dóbr inwestycyjnych dla termomodernizacji, to poniesiemy ogromne koszty i zafundujemy sobie zapaść gospodarczą. Jeśli zrobimy z tego lokomotywę rozwoju, jeżeli sobie powiemy, że nie o to chodzi, żeby ocieplić 4 mln budynków tylko po to, żeby chronić zasoby planety poprzez rozwój nowoczesnych usług budowlanych, przemysłu ekologicznych materiałów i urządzeń dla gospodarki cyrkularnej, to zlikwidujemy smog może nie w 10 lat, a w 15 lat, ale staniemy się potęgą gospodarczą.
Obserwuję proces termomodernizacji, obserwuję program „Czyste Powietrze”. Mam bezpośredni kontakt z ludźmi, którzy wypełniają wnioski o dotacje na ten cel. Mamy przed sobą perspektywę ogromnej termomodernizacji domów w całym kraju. Mam wrażenie, że w tej całej układance rola audytora energetycznego nie istnieje. Ta grupa zawodowa w żadnym momencie nie jest przy tych działaniach. Odnoszę wrażenie, że w efekcie pozbawiamy tego wszystkiego nadzoru i weryfikacji. To jest w mojej ocenie niebezpieczne, bo grozi tym, że to, co mamy zrobić, będzie złej jakości.
To polityczne uwarunkowania dotykają także kluczowej specjalności w branży inwestycji termomodernizacyjnych – audytorów energetycznych. Ta niezwykle potrzebna profesja została w moim przekonaniu świadomie zniszczona przez politykę zamówień publicznych, w której jedynym kryterium przez lata była cena. Stawiam tezę o celowości tej polityki, biorąc pod uwagę wieloletnią bezkarność osób produkujących jawnie nieprawdziwe obliczenia zapotrzebowania na energię projektowanych budynków, fałszywe Świadectwa Charakterystyki Energetycznej Budynków i Charakterystyki Energetyczne Projektów.
To, co miało podnieść ten zawód, zniszczyło go.
Zawód Audytora Energetycznego został zniszczony i to jest wielki problem. NFOŚiGW próbuje uruchomić mechanizmy, które zapewnią właściwy poziom doradztwa. Ruszył projekt finansowany przez UE w celu tworzenia na portalu doradców energetycznych, ale powiedzmy sobie szczerze – to wymaga wielkiej pracy. Z jednej strony weryfikacji i wytworzenia mechanizmów rynkowych, które będą odsiewały ziarno od plew, czyli kompetentnych od niekompetentnych doradców. Z drugiej strony te kwalifikacje muszą być, szczególnie w audycie, systematycznie uzupełniane. Widzę to po moich audytach sprzed trzech lat i dzisiaj i to są zupełnie inne produkty, bo się rynek zmienił, bo są nowe urządzenia, nowe technologie, nowe podejście. W związku z tym audytor musi ogromną ilość czasu poświęcać na douczanie się, bo tak szybko się zmienia rynek.
Przejdźmy na poziom inwestora indywidualnego. Ma pan szeroką wiedzę, od tematów izolacji po instalacje. Jak dziś powinien być wyposażony dom w zakresie izolacyjności, ogrzewania, wentylacji itp.? W dobie obecnych przepisów i tych wszystkich dopłat – jakie rozwiązanie jest optymalne?
Jeśli mówimy o budowie nowego domu, to jest kilka naprawdę bardzo prostych zasad.
- Po pierwsze, budujemy na dobrze izolowanej płycie izolowanej, tzn. min. 15 cm XPS o współczynniku przewodzenia ciepła λ ≤ 0,032 W/(m·K).
- Po drugie, dajemy opaskę izolacyjną 10 cm styropianu min. 60 cm poniżej poziomu płyty. To jest dobre z wielu względów, ale przede wszystkim ma pewną „magiczną” właściwości. W 2–3 lata radykalnie spadają straty ciepła przez podłogę. Jest tak na skutek utworzenia się poduszki ciepła w zaizolowanej warstwie gruntu.
- Po trzecie, staramy się utrzymać współczynnik przenikania ciepła Ukdla pozostałych przegród budowlanych, tj. ścian i dachu, na poziomie Uk= 0,1 W/(m2·K).
- Po czwarte, stosujemy okna o Uw ≤ 0,9 W/(m2·K), które montujemy bezmostkowo w najtańszy sposób, ocieplając ościeża na całej szerokości 5 cm twardego styropianu i stosujemy do montażu okna wielowarstwowe taśmy rozprężne na całej szerokości futryny. Pamiętamy także o zabezpieczeniu okien latem przed bezpośrednim padaniem promieniowania słonecznego na szyby poprzez stosowanie zewnętrznych przesłon.
- Wreszcie po piate, stosujemy wentylację nawiewno-wywiewną, najlepiej z przeciwprądowym regeneracyjnym wymiennikiem ciepła, filtrami klasy F9 i sterowaniem wydajnością na podstawie pomiaru stężenia CO2. W tak zbudowanym budynku zapotrzebowanie na energię użytkową (EU) nie powinno przekraczać EU ≤ 10 kWh/m2/rok i zapotrzebowanie na moc szczytową ≤ 20 W/m2.
Najprostszym i najtańszym systemem grzania i chłodzenia tak zbudowanego budynku jest pompa ciepła powietrze–powietrze z kanałową nagrzewnico-chłodnicą i osobna pompa ciepła do przygotowania c.w.u. Dla budynków klasy premium będzie to pompa ciepła powietrze–woda i instalacja mat sufitowych.
Na budynek 100 m2 do ogrzewania potrzebujemy pompę ciepła o mocy min. 2–4 kW, uwzględniając ciepłą wodę przy temperaturze –20°C, latem jej moc to min. 3–6 kW. Instalacja PV takiej mocy wyprodukuje do 6 MWh energii, co powinno pokryć z naddatkiem całe zapotrzebowanie na energię elektryczną łącznie z AGD. Domy takie już funkcjonują, ku wielkiej satysfakcji inwestorów. Dlaczego nie są powszechnie budowane? Ano dlatego, że barierami nie są pieniądze i technologia, a świadomość i kompetencje.
A dla inwestora indywidualnego mam radę, że pod adresem www.ekodom.edu.pl znajdzie kalkulator, który pozwoli mu samemu zoptymalizować zarówno termomodernizację, jak i projekt nowego domu.
W Wielkiej Brytanii funkcjonują na rynku gotowe modele i schematy, jak budować domy. W Polsce też by to mogło zdać egzamin.
Uważam, że jest to bardzo ważne. Muszą być dobre praktyki. Muszą być opisane prostym językiem. Mało tego, trzeba doprowadzić do tego, żeby w każdej gminie powstał przynajmniej jeden taki dom. Zbudowany nawet z dużą dopłatą, ale pod warunkiem, że będzie opisany na płocie. Bez tego nic się nie da zrobić. Bo to, o czym mówię, to dla ludzi są bajki o żelaznym wilku, w które nikt bez obejrzenia nie uwierzy.
Z Pana punktu widzenia, my jako rynek jesteśmy gotowi na budowanie takich domów?
Nie. Jako rynek nie jesteśmy gotowi, ale przy woli politycznej w 3 do 5 lat można dokonać rewolucyjnej zmiany. Rządowe portale informacyjne z przepisami na takie domy i wysokie dopłaty do pierwszych 2–3 budynków plusenergetycznych w każdej gminie, a ludzie zapomną do czego służy kocioł. Taka akcja zrewolucjonizowałaby program „Czyste Powietrze”, bo ludzie zobaczyliby, że można mieć komfort cieplny bez kosztów.
Przez ostatnie lata rozmawialiśmy o budownictwie prawie zeroenergetycznym, pasywnym itd. Dziś kierunkiem wydaje się budownictwo plusenergetyczne.
Już swego czasu prof. Jan Popczyk wykazał, że nie ma alternatywy dla monizmu elektrycznego po stronie popytowej. Spalanie paliwa w budynku jest bez sensu i nie powinno mieć miejsca z przyczyn środowiskowych i ekonomicznych. Sieć elektroenergetyczna i pompy ciepła w połączeniu z ogniwami PV są najczystszym i najtańszym źródłem ciepła i chłodu, którego brak w najbliższym czasie może pochłonąć więcej ofiar niż coraz rzadsze dotkliwe mrozy.