Pekabex: Jesteśmy liderem pod względem potencjału produkcji
Rozmowa z Przemysławem Borkiem - wiceprezesem zarządu Pekabex SA
Przemysław Borek – wiceprezes zarządu Pekabex SA, prezes zarządu Pekabex Bet SA, członek zarządu Pekabex Pref Sp. z o.o.
Pekabex
Przemysław Borek – wiceprezes zarządu Pekabex SA, prezes zarządu Pekabex Bet SA, członek zarządu Pekabex Pref Sp. z o.o. w rozmowie z Jarosławem Guzalem
Zobacz także
Gizo Rental Sp. z o.o. sp.k. Minidźwig budowlany – postaw na wynajem w Gizo!
Minidźwig budowlany jest niezbędny nie tylko podczas wznoszenia nowych budynków, lecz także prac naprawczych, rozbiórek czy wyburzeń. Znacznie usprawnia działania, a jednocześnie pozwala na podnoszenie...
Minidźwig budowlany jest niezbędny nie tylko podczas wznoszenia nowych budynków, lecz także prac naprawczych, rozbiórek czy wyburzeń. Znacznie usprawnia działania, a jednocześnie pozwala na podnoszenie przedmiotów o masie nawet kilkuset kilogramów. Dlaczego warto wynająć minidźwig w Gizo?
OMEGAPUR Sp. z o.o. Zalety używania pianki poliuretanowej OMEGAPUR OK/12E do ocieplenia poddasza
Izolacja poddasza to niezwykle ważny element każdej inwestycji budowlanej. Odpowiednio ocieplone poddasze pozwala na znaczne obniżenie kosztów ogrzewania, poprawia komfort termiczny, a także przyczynia...
Izolacja poddasza to niezwykle ważny element każdej inwestycji budowlanej. Odpowiednio ocieplone poddasze pozwala na znaczne obniżenie kosztów ogrzewania, poprawia komfort termiczny, a także przyczynia się do podwyższenia standardów energetycznych budynku. Wśród różnych materiałów do ociepleń na rynku, pianka poliuretanowa staje się coraz bardziej popularnym wyborem. Dziś przyjrzymy się bliżej piance otwartokomórkowej OMEGAPUR OK/12E, produktowi od renomowanego producenta piany OMEGAPUR, oraz wskażemy...
Sika Poland Jakie posadzki sprawdzają się w przemyśle spożywczym?
W zakładach przetwórstwa branży spożywczej zachodzi wiele procesów mokrych i tłustych. To idealne środowisko do rozwoju patogenów chorobotwórczych. W zapobieganiu temu zjawisku oraz zapewnieniu bezpieczeństwa...
W zakładach przetwórstwa branży spożywczej zachodzi wiele procesów mokrych i tłustych. To idealne środowisko do rozwoju patogenów chorobotwórczych. W zapobieganiu temu zjawisku oraz zapewnieniu bezpieczeństwa żywności zasadnicze znaczenie mają powierzchnie użytkowane w zakładach, m.in. posadzki. Proces ich projektowania w zakładach przetwórstwa był tematem szkolenia przeprowadzonego przez Sika i ACO. A to nie ostatnie tego typu wydarzenie!
Spotykamy się w siedzibie Pekabex w Poznaniu – firmy, która zajmuje się nowoczesną prefabrykacją. Osobom wtajemniczonym ten termin kojarzy się z wielką płytą. Jaka jest pozycja tej technologii w szeroko pojętym budownictwie?
Prefabrykacja rzeczywiście najczęściej się kojarzy z tzw. wielką płytą. Dawniej udział prefabrykacji w rynku budowlanym i budownictwie był dużo większy niż obecnie. Teraz udział szacuje się pomiędzy 1% a 1,5% i mam tu na myśli całe budownictwo. To jest nasz szacunek na podstawie informacji zebranych z różnych źródeł, gdyż brak takich danych z GUS-u. W krajach ościennych ten udział wynosi powyżej 2%, a nawet i 4%.
Moim zdaniem te wskaźniki będą się zwiększały ze względu na wzrastające koszty pracy – i to o dużo więcej niż inflacja i wyżej niż wynikałoby ze wzrostu PKB. W budownictwie brakuje rąk do pracy – doskonale o tym wiemy. Dlatego mamy wielu pracowników zagranicznych, między innymi z Ukrainy. W związku ze zmianami wizowymi dotyczących obywateli Ukrainy, dużą część tych pracowników możemy stracić na rzecz Europy Zachodniej. To będzie kolejny impuls do parcia na wzrost wynagrodzeń. A im wyższe wynagrodzenia, tym konkurencyjność technologii prefabrykowanej wzrasta. Mam tu na myśli budownictwo mieszkaniowe, bo w pozostałych segmentach prefabrykacja dosyć dobrze sobie radzi w porównaniu z innymi technologiami.
Na betonowych sprężonych konstrukcjach prefabrykowanych opiera się wiele obiektów, przykładowo zaczynając od infrastruktury inżynieryjnej – obiekty mostowe o rozpiętościach do trzydziestu kilku metrów. Do tego dochodzą przejścia, przepusty dla zwierząt, przepusty wodne i ekrany akustyczne, a także cała infrastruktura podziemna w postaci rur, aczkolwiek to jest trochę inny segment, bardziej zunifikowany i nie zalicza się do tej tzw. dużej prefabrykacji.
Jeśli chodzi o obiekty kubaturowe, bardzo wiele hal powstaje w technologii prefabrykowanej – prefabrykowane są słupy, dźwigary dachowe, płatwie, podwaliny, ściany osłonowe, belki stropowe i stropy. W naszym przypadku jest to największy udział w produkcji, asortyment coraz bardziej doceniany przez inwestorów z kilku powodów. Najważniejszą kwestią jest ognioodporność.
Ale nie tylko kryterium ogniowym śmiało konkurujemy w wielu projektach z rozwiązaniami stalowymi. W ramach obiektów kubaturowych, oprócz hal, czy to produkcyjnych, czy logistycznych, wiele obiektów biurowych realizowanych jest z wykorzystaniem technologii prefabrykowanej. W tej chwili w Gdańsku realizujemy budynek, który ma 158 metrów wysokości do dachu. Trzon jest wykonywany w technologii mokrej, natomiast cały szkielet oparty jest na technologii prefabrykowanej.
Ostatnio dużo się mówi o prefabrykacji w kontekście budownictwa mieszkaniowego...
Jeżeli chodzi o budownictwo mieszkaniowe, to od wielu lat realizujemy projekty w Szwecji, Norwegii, trochę w Danii. Dominuje u nas rynek szwedzki i rocznie dostarczamy tam około 1000–1100 mieszkań w technologii prefabrykowanej. Nowoczesne ściany prefabrykowane niewiele mają wspólnego z tym, jak były produkowane kiedyś, zarówno, jeżeli chodzi o technologię wytwarzania, jak i jakość produktu oraz jego wygląd. W tej chwili są to ściany trójwarstwowe, czyli warstwa nośna, warstwa izolacji i warstwa elewacyjna, która bardzo często jest też u nas wykańczana. W zakładzie w Gdańsku, który należy do naszej grupy, wykonywane są również ściany obłożone klinkierem – to nasz produkt premium.
Analizując aktualną sytuację na rynku, odnoszę wrażenie, że między innymi dla firmy Pekabex otwierają się nowe możliwości. Prefabrykacja często się pojawia przy okazji omawiania technologii, jakie mogłyby być zastosowane w przypadku budynków budowanych w ramach programu Mieszkanie Plus.
Średnia europejska zasobność w substancję mieszkaniową wynosi około 450–460 mieszkań na 1000 mieszkańców. W Polsce liczba ta sięga około 360–380. Na tej podstawie widać, jak olbrzymia jest luka do nadrobienia. Dodatkowo w tej chwili uwzględnia się też mieszkania, które niekoniecznie powinny być liczone, ze względu na ich stan techniczny, więc wiele z tej średniej jeszcze spada.
Uważamy, że rozwój budownictwa mieszkaniowego na wynajem jest kierunkiem prawidłowym i dobrym zarówno dla kraju, jak i branży budowlanej. W planach rządowych mówi się o wybudowaniu dodatkowo rocznie 50–60 tys. mieszkań w stosunku do tego, co się obecnie buduje. Jeżeli weźmiemy pod uwagę, że w tej chwili się buduje około 140 tys. mieszkań, z czego połowa to budownictwo wielorodzinne, a druga połowa to budownictwo jednorodzinne, to jest to gigantyczna pula.
Uważam, że prefabrykacja będzie zyskiwała w kraju i będzie mogła też pomóc przy realizacji programu Mieszkanie Plus. Możemy być tu konkurencyjną technologią. Przy małych projektach nasze rozwiązania nie są zbyt konkurencyjne. Prefabrykacja zyskuje przy efekcie skali. Wtedy te koszty się inaczej rozkładają.
Czyli prefabrykacja opłaca się, kiedy np. mamy do wybudowania osiedle?
Z naszych wyliczeń wynika, że minimalna pula mieszkań, aby produkcja była opłacalna, powinna wynosić sto kilkadziesiąt mieszkań na początek. Z racji różnych uwarunkowań to się może nieznacznie zmienić, ale jest to ten rząd wielkości.
A w Pana ocenie, czy prefabrykacja może stać wiodącą technologią stosowaną przy budowie mieszkań w ramach programu Mieszkanie Plus?
BGK Nieruchomości SA, analizując to, jak się może zmienić rynek, wspomina często o tym, żeby w ramach programubrać pod uwagę prefabrykację. Czy to będzie wiodąca technologia? Na pewno nie od razu. Dlaczego? Dlatego, że kiedyś w każdym województwie, w tych tzw. gierkowskich województwach, których było 49, czasami było nawet po kilka tzw. fabryk domów, które służyły budownictwu mieszkaniowemu. Z tej puli zostało kilka zakładów. Ten potencjał produkcyjny z dnia na dzień się nie zwielokrotni. Natomiast w ciągu kilku lat możemy osiągnąć pułap kilku, może kilkunastu tysięcy mieszkań, które mogłyby być realizowane w Polsce w technologii prefabrykowanej. Bylibyśmy zadowoleni, gdyby nasza technologia była wiodąca lub gdyby jej udział był znaczący.
Jak duży w bieżącej działalności Państwa firmy jest wpływ spuścizny związanej z budownictwem z wielkiej płyty z czasów przed rokiem 1989?
Z całą pewnością ta spuścizna nam nie pomaga. Jest tą „gębą”, którą się przyprawia wielkiej płycie, i ciąży na nas nie tylko w kontekście budownictwa mieszkaniowego w Polsce, ale też wówczas, kiedy spotykamy inwestorów, którzy po raz pierwszy mają do czynienia z konstrukcjami prefabrykowanymi. Dzieje się to nawet wtedy, gdy mówimy o projektach halowych. To budownictwo kojarzy się ze wszystkimi jego mankamentami, czyli małymi pomieszczeniami, z niewystarczającą izolacją termiczną i akustyczną itd. Jednak gdyby nie ta technologia, to pewnie nadal olbrzymi odsetek społeczeństwa żyłby w mało przyjaznych warunkach mieszkaniowych.
Warto chyba byłoby pokazać potencjalnemu klientowi, co obecnie można zrobić w ramach prefabrykacji. Wiele lat upłynęło, a ta technologia ma dziś trochę inne oblicze, szczególnie w krajach skandynawskich.
To prawda, myślimy nad stworzeniem jednego, może nawet kilku obiektów modelowych, oczywiście też takich o charakterze komercyjnym. W ostatnich latach taki budynek został wybudowany przy ul. Sprzecznej w Warszawie. Może nie jest to przykład standardu ekonomicznego budowania, ale doskonale pokazuje, że technologia prefabrykowana może tworzyć ciekawą architekturę. Wszystko jest w rękach dewelopera i architekta.
Obecnie rozglądamy się za działką, żeby postawić kilka nowych obiektów, które byłyby reklamą i przybliżałyby potencjalnym klientom ideę tego budownictwa.
Wróćmy do kosztów tej technologii. Na ile jest to opłacalne rozwiązanie w porównaniu do tradycyjnych rozwiązań?
W przypadku budynków niskich, których konstrukcją dominującą są bloczki gazobetonowe czy ceramika, to przy obecnych cenach niełatwo będzie nam konkurować.
Z naszą technologią, biorąc pod uwagę tylko koszt konstrukcji, ciężko byłoby nam się zbliżyć do tradycyjnych rozwiązań. Jeżeli mówimy o budynkach wyższych w technologii konstrukcji monolitycznej, to tu sytuacja ulega zmianie. Nasza przewaga wynika z tego, że elementy, które przyjeżdżają od nas, nie wymagają tynkowania i innych typowych prac wykończeniowych. Ściany, które są montowane „na mokro”, wymagają jednak dodatkowych prac na budowie.
Ważnym czynnikiem jest też czas budowy. Jeżeli budynki realizowane są w technologii tradycyjnej czy monolitycznej czas realizacji takiej budowy wynosi około 14–15 miesięcy dla budynku, który ma dwie–trzy klatki i cztery kondygnacje.
W przypadku skorzystania z technologii prefabrykowanej cały czas budowy może się zamknąć w ośmiu–dziewięciu miesiącach. To jest czas krótszy o 25–30%, a w związku z tym też koszty budowy, ochrony, kadr itd. są mniejsze.
Czy jednak sytuacja związana ze zmianami wizowymi obywateli Ukrainy to jest mimo wszystko dobra okoliczność dla Państwa firmy? Koszty robocizny rosną i siłą rzeczy jest zapotrzebowanie na takie technologie jak prefabrykacja.
To prawda. Ilość pracy wykonywanej na budowie, w porównaniu do technologii prefabrykowanej, to ponad dwukrotnie więcej czasu. Czyli tak naprawdę dwukrotnie więcej pracowników jest potrzebnych do uzyskania tego samego efektu.
Co oznacza współcześnie rozwój prefabrykacji? Na jakich polach ta technologia się rozwija?
Wydawałoby się, że to konserwatywna dziedzina i nie ma tu innowacji. Ale one są i może nie są takie spektakularne, jak w elektronice, telekomunikacji czy motoryzacji, jednak olbrzymia część innowacji w tym zakresie jest związana z technologią betonu, stosowaniem nowych klas i gatunków cementu, nowych dodatków, nowych typów zbrojeń, nie tylko metalicznych, ale też niemetalicznych, które mogą też wpływać na kształt i zmianę możliwości różnych elementów.
Na pewno system połączeń elementów czy węzły pomiędzy elementami to dziedzina, która się cały czas rozwija. Kiedyś bardzo wiele połączeń było realizowanych przez spawanie na budowie.
W tej chwili, jeżeli do czegoś takiego dochodzi, to albo dlatego, że już nie ma innej możliwości, albo to jest po prostu porażka projektanta, który normalnie nie był w stanie rozwiązać tego w inny sposób, bo spawanie narusza powłoki malarskie, powoduje potencjalne ognisko korozji i niepotrzebne naprężenia termiczne.
Co roku składamy kilka wniosków patentowych, z rozwiązaniami, nad którymi pracujemy i które służą rozwojowi i poprawie ekonomii naszej technologii.
Czego Państwu brakuje w kontekście przepisów technicznych? Czy odczuwają Państwo brak jakiś konkretnych uregulowań prawnych?
Nie ma przepisów dotyczących odbiorów technicznych związanych z prefabrykacją. Podobnie jeżeli chodzi o uwzględnienie przepisów związanych w normach konstrukcyjnych dotyczących prefabrykacji. Są różne opracowania, które sugerują, jak można współczynniki bezpieczeństwa łagodzić dla konstrukcji prefabrykowanych w stosunku do konstrukcji monolitycznych. Wynika to przede wszystkim z różnicy jakościowej będącej konsekwencją specyfiki samego wykonywania elementów stosowanych na obiekcie.
Ten brak przepisów jakoś mocno przeszkadza w bieżącej działalności firmy?
Zdarzają się sytuacje, kiedy tych przepisów brakuje, a w umowach często są zapisy powołujące się na polskie normy i brakuje podstawy prawnej. To, co z naszego punktu widzenia powinno się poprawić, to regulacje chroniące podwykonawców i poddostawców.
Teoretycznie podwykonawcy robót w ramach solidarnej odpowiedzialności byli chronieni, ale już dostawcy elementów prefabrykowanych – nie.
Przede wszystkim było to widoczne przy budowie dróg. Wówczas było tak, że jeśli ktoś dostarczył elementy mostowe, a wykonawca upadł, to dostawca nie miał ochrony ze strony inwestora, czyli Generalnej Dyrekcji Dróg i Mostów.
Z kolei firma, która wykonywała przyczółki na mokro i jej należności nie zostały opłacone, to w związku z tym, że wykonywała roboty budowlane, była chroniona.
To się co prawda zmieniło w inwestycjach publicznych, ale w innych przypadkach dalej jest tak, że dostawcy nie są chronieni, w przeciwieństwie na przykład do podwykonawców robót budowlanych.
Projekty, które wykonujemy, są zwykle szyte na miarę. Jeżeli nieuczciwy wykonawca nie zapłaci dostawcy prefabrykatów, to siłą rzeczy nie jest on chroniony w ramach solidarnej odpowiedzialności. To się powinno zmienić.
Jaka jest obecnie Państwa pozycja na rynku?
W przypadku branży prefabrykowanej jesteśmy liderem pod względem potencjału produkcji, wielkości obrotów, liczby zakładów, potencjału inżynierskiego oraz wielkości działu montażu i projektowego.
Jeżeli mielibyśmy rozważać duże projekty, czy to infrastrukturalne, czy kubaturowe, to sami jesteśmy w stanie do nich podejść, jako jedyni w Polsce. Pozostałe firmy nie mają takiego potencjału.
Możemy podjąć się dużych inwestycji i dać gwarancję, że zostaną zrealizowane terminowo i w sposób pewny.
Mamy też potencjał inżynierski. W dziale projektowym pracuje u nas około 150 inżynierów.
Mamy dużą, ponad stuosobową grupę montażystów, dobrze wykwalifikowanych i wyposażonych ludzi, którzy pracują zarówno w Polsce, jak i za granicą.
To są te filary, na których stoimy, a w ślad za tym idą starania o jakość, o to, żeby była dotrzymana terminowość. Dzięki temu potencjałowi możemy zapewnić klientom bezpieczeństwo.
Jakie obecnie przedsięwzięcia są prowadzone w Państwa firmie?
W ostatnich dwóch latach znacznie zwiększyliśmy potencjał – w 2015 r. kupiliśmy zakład w Gdańsku–Kokoszkach, a w zeszłym roku zakład w Mszczonowie, czyli dawny Ergon należący do grupy CRH. Było to związane z naszą strategią rozwoju, dlatego wybraliśmy akurat te lokalizacje.
Ale też tym, co zaprząta nam głowę, są dalsze prace nad wypracowywaniem ładu korporacyjnego.
Przy tym należy też pozyskiwać nowych klientów…
Obecnie większym wyzwaniem jest pochylanie się nad efektywnością, żeby nie robić tzw. pustych przebiegów. To są tematy, nad którymi pracujemy.
Rozumiem, że to jest koniec akwizycji z Państwa strony?
Obecnie mamy zakłady w Poznaniu, Bielsku-Białej, Gdańsku i Mszczonowie k. Warszawy. Nie zamykamy się na kolejne ruchy. Na pewno, jeżeli będą okazje, będziemy się im przyglądali.
Natomiast barierą są też kwestie kadrowe. Mówię tutaj o braku osób, które miałyby być liderami w nowych miejscach. W tej chwili są dwa–trzy zakłady na sprzedaż.
Ale nie w tym cel, żeby być jeszcze większym, tylko bardziej aktywnym. Jeżeli pojawiłaby się okazja, to na pewno się zainteresujemy, bo nie zdarzają się one codziennie. Ale nie ukrywam, że większą uwagę przykładamy w tej chwili do poprawy efektywności i organizacji wewnętrznej.